Ostatnimi czasy coraz szersze grono sympatyków zyskuje aplikacja Clubhouse. Pewnie zastanawiasz się, czym ona jest i do czego służy?
Otóż jest to nowe medium społecznościowe, które umożliwia komunikację głosową na żywo, pomiędzy użytkownikami. I pewnie nasuwa Ci się kolejne pytanie, co w tym takiego innowacyjnego? Przecież messenger, też umożliwia przesyłanie wiadomości głosowych, po co więc stworzono kolejną aplikację, która w gruncie rzeczy oferuje jeszcze mniej możliwości.
Clubhouse funkcjonuje już od 2020 roku, ale dopiero początkiem 2021 zaczął gwałtownie zyskiwać na popularności. Stało się to dzięki temu, że zaczęło z niej korzystać coraz więcej celebrytów. Co prawda, w Polsce aplikacja dopiero stawia swoje pierwsze kroki, ale to zapewne kwestia chwili, gdy stanie się tak popularna, jak Instagram czy Tik Tok.
Jak działa Clubhouse?
Aplikacja na razie jest przeznaczona tylko dla osób z systemem iOS, ale już od miesiąca trwają intensywne prace, aby wprowadzić ją na pokład Androida. Samo dołączenie do sieci użytkowników, też nie jest takie proste.
Potrzebujesz zaproszenia od osoby, która już jest tym użytkownikiem. Każda z osób korzystająca z Clubhouse, może maksymalnie zaprosić 2 nowych członków. Ta cała aura tajemniczości sprawia, że coraz więcej ludzi chce dołączyć do grona elitarnych użytkowników. No bo co bardziej sprawia, że czegoś pragniemy? Właśnie to, że nie możemy czegoś mieć. Tak więc działa Clubhouse.
Najczęściej popełniane błędy przy prowadzeniu konta na Instagramie
Clubhouse tylko dla wybranych?
Twórcy aplikacji mają na celu stworzenie elitarnej społeczności, w której każdy użytkownik może wnieść coś od siebie. Po to, aby dzielić się swoją wiedzą, umiejętnościami czy doświadczeniem w danej dziedzinie/branży. Dlaczego w gronie użytkowników jest tak dużo osób z wyższych sfer? Ponieważ pierwotnie aplikacja była skierowana tylko dla celebrytów i inwestorów.
Jednak to się szybko zmieniło i aktualnie może dołączyć tam każdy, kto ma zaproszenie i rzecz jasna jest posiadaczem iPhona.
Jakie funkcje oferuje Clubhouse?
Z ważniejszych informacji, spotkania głosowe nie zostają zapisywane. Clubhouse działa na zasadzie tu i teraz – podobnie jak Snapchat. Możesz utworzyć swój własny pokój i porozmawiać z kimś albo posłuchać ekspertów w swoich dziedzinach.
Aplikacja dzieli się na trzy typy pokojów:
• Otwarty – do którego może dołączyć każdy użytkownik
• Social – dla osób, które są naszymi obserwatorami
• Zamknięty – możesz wejść tylko na zaproszenie od osoby, będącej już w tym pokoju
Pokojami zarządzają moderatorzy, czyli osoby, które stworzyły dane spotkanie i tak jak wcześniej zostało wspomniane, możesz być w nim rozmówcą lub słuchaczem.
Jeżeli jesteś słuchaczem i koniecznie chcesz zadać pytanie osobie prowadzącej spotkanie, to musisz zasygnalizować to przez podniesienie łapki. Wtedy osoba, która rozmawia (czyli moderator), może, ale nie musi przyznać Ci prawa dostępu do użycia mikrofonu w rozmowie.
Wszystko po to, aby rozmowy faktycznie toczyły się na poziomie i nie wytrącały rozmówcy z dyskusji – co możemy zauważyć na Instagramie, gdzie influencerki prowadząc swoje małe show, bardziej skupiają się na wiadomościach wysyłanych do nich przez komunikator. Sygnalizator podniesionej ręki przy chęci wzięcia udziału w dyskusji to też nic nowego – takie rozwiązanie mamy w Microsoft Teams.
Clubhouse, a cyberbezpieczeństwo
Założyciele aplikacji (Paul Davison, Rohan Seth) twierdzą, że aplikacja nie przechowuje oraz nie zapisuje rozmów. Nie ma w nich także podsłuchów, które są popularne w innych mediach społecznościowych.
Na temat Agory, czyli chińskiego systemu, który obsługuje platformę, pojawiają się spekulacje. Jak wiadomo chińskiego prawo, jest dosyć restrykcyjne pod względem spraw internetu.
W przypadku „przestępstwa” Agora jest zmuszona do pomocy chińskiemu rządowi, aby rozwikłać sprawę. Jednocześnie twierdzą, że nagrania głosowe użytkowników spoza Chin, nie są i nigdy nie były przesyłane przez serwery na terytorium Chin. W takim razie, chyba możemy być spokojni?
A z dodatkowych informacji wiadomo, że Chiny już zablokowały aplikację Clubhouse. Tamtejszy rząd uznał ją za zagrożenie, ponieważ wykorzystywano ją do rozmów na temat mniejszości Ujgurów, a także o Tajwanie i Tybecie – czyli tematach nieporuszanych na forum publicznym.
Czy aplikacja stanie się hitem?
Wiemy już, że Clubhouse nie jest super innowacyjny, ponieważ korzysta z rzeczy, które już wcześniej występowały w innych social mediach. Co do bezpieczeństwa też można mieć wątpliwości – ale która z aplikacji ich nie wywołuje?
Pandemia, która nas ogarnęła, wymusza kontakt z drugim człowiekiem poprzez internet. Tęsknimy za konferencjami na żywo czy koncertami. Kontakt z drugim człowiekiem jest ograniczony, dlatego tak chętnie korzystamy z rozmów z wideo, które są dostępne i.in. na: MS Teams, Facebook’u czy Instagramie.
Jak skutecznie zwiększyć liczbę obserwujących na Instagramie?
Podsumowanie
Clubhouse wstrzelił się w idealny moment, dlatego tak szybko zyskuje na popularności. Znudził już nam się wszechobecny dostęp do mediów, z którego możemy korzystać na zawołanie. Tutaj nutka niedostępności dodaje jej niezwykłości.
Z aplikacji chętnie korzystają celebryci, dlatego coraz więcej osób będzie chciało z niej korzystać, aby „podsłuchać”, swojego ulubionego idola. Póki co aplikacja jest w wersji beta – czyli pracę nad nią wciąż trwają. Chłopaki z Doliny Krzemowej na pewno zaskoczą nas jeszcze niejedną rzeczą, którą dodadzą w drodze usprawniania aplikacji.
Warto także wspomnieć, że na Facebooku jakiś czas temu pojawiły się pokoje, w których możesz porozmawiać ze swoimi znajomymi? Tak, to właśnie na wzór Clubhouse.
Mark Zuckerberg wie co robić, żeby nie wypaść z obiegu. W końcu mamy czasy, w których za pomocą jednego kliknięcia możemy załatwić sprawy urzędowe czy zrobić zakupy, więc po co nam kilkanaście aplikacji, gdzie każda z nich służy do czego innego skoro można mieć wszystko w jednej.